Freemax’a nie trzeba nikomu już chyba przedstawiać. Producent, który ceni sobie jakość oraz różnorodność swoich urządzeń. Na fali popularności coraz to mniejszych podów przedstawia nam Freemax Galex Nano i to jemu się dzisiaj bliżej przyjrzymy.
Freemax Galex Nano to pod, który swoją wyjątkowość na pewno zawdzięcza gabarytom. Jego wymiary to 53mm X 19mm X 76,96 mm, więc naprawdę świetnie mieścić się powinien w dłoni. Mieści w sobie akumulator o pojemności 800mAh, a rozpędzi się do 22W. Zbudowany jest z wytrzymałego stopu cynku, więc stanowi świetną alternatywę dla plastikowych urządzeń, których w ostatnim czasie bez liku na rynku. Pod nie ma wyświetlacza, a jedynie panel świetlny jak to na Freemax przystało. Posiada sporo ustawień oświetlenia, więc użytkownik może wybrać indywidualnie. Na boku urządzenia jest niewielki przycisk. To dzięki niemu możemy wybrać sposób oświetlenia a dodatkowo dostosować poziom mocy wedle trzech trybów, które producent oferuje.
Freemax Galex Nano występuje w czterech galaktycznych kolorach poza czarnym.
Urządzenie działa na wymienne grzałki, nie wkłady. Wkład jest odporny na wycieki, a to dzięki przepływowi powietrza w formie labiryntu. Zalewany od góry oraz posiada normę ISO 8317, która zapewnia odporność przed dziećmi.
Oporności grzałek do wyboru to 0.8Ω, która zapewnia cieplejszą i większą parę i służy do zaciągania RDL. Natomiast grzałka o oporności 1.0Ω zapewni węższy przepływ powietrza, bogatszy smak i jest skierowana dla użytkowników MTL. Obie grzałki powinny wedle producenta starczyć na około 10 zalań e-płynu, a że pojemność wkładu to 2ml, więc grzałka powinna starczyć na 20ml. Czy to dużo? Sami oceńcie. Jeśli chcecie więcej przeczytać na temat tego jak te grzałki sobie radzą w rzeczywistości to warto zerknąć na Freemax Galex Pro, gdyż dysponuje tymi samymi grzałkami.
Oba systemy grzewcze wykonane z wysokiej jakości stali hartowanej SS904L. Z kolei bawełna to już dobrze wszystkim znana mieszanka włókien herbacianych.
Podsumowanie
Freemax Galex Nano to pod, który przy obecnym trendzie na rynku ma spore szanse, by się wybić. Urządzenie samo w sobie nie prezentuje się źle, spory akumulator, kolorowe oświetlenie i kieszonkowe gabaryty to same plusy.