VandyVape Kylin mini II – Powrót króla smaku? Sprawdziliśmy to!

0
4582

Gdy słyszę o najlepszym RTA na smak, od razu w głowie pojawia mi się „Kylin Mini”. Od razu jak dowiedziałem się o wypuszczeniu drugiej wersji, to musiałem ja mieć w swoim posiadaniu. Czy Kylin mini II jest tak samo dobry jak pierwsza wersja? Przekonałem się za Was i mogę troche opisać to doświadczenie!

Przed recenzją testowałem go ponad miesiąc, chciałem w całości sprawdzić wszystkie jego aspekty, szczególnie, że poprzeczkę ma bardzo wysoko postawioną. Dobrze złożyło się, że akurat dostałem także paczkę od Vaporesso z Luxe II, zatem zasilanie miałem wysokich lotów. Sam Kylin jest wykonany bardzo dobrze, system miliona oringów by wszystko doszczelnić jest aż przyjemny. To co od początku mi nie spasowało to ustnik. Jest obły i wydawało mi się, że źle ukształtowany co rzutuje na smaku. Bingo, strzał w 10tke. Zatem oryginalny ustnik już od początku poszedł do pudełka. Zastąpił go metalowy 810 z Freemaxa Fireluke 2.

Baza jest przystosowana do jednej grzałki, lecz jest ogromna. Spokojnie 3.5mm, a nawet 4mm mogą się zmieścić. Zatem na pierwszy ogień założony 4core z Fat Cloud:

Grzałka która jest dosyć potężną grzałką, wygląda tutaj jak maleńka grzałka. Miejsca jest sporo, przepływu powietrza niestety już nie aż na tyle. Przy 36.9W grzałka sprawowała się bardzo dobrze, lecz wciąż nie było to dokładnie co chciałem. Miałem wrażenie, że przelot powietrza jest źle dobrany.

To był kolejny słuszny traf. Zatem następny był fused clapton NI80 z prywatnych zasobów

Banalny, maleńki, paro zwojowy. Niewiele szerzej niż przepływy powietrza. Niska moc, wysoka oporność bo ok 0.64 Ohm. Przy 33W grzanie było na idealnym poziomie. Waty w tym wypadku musimy upchać dosyć sporo, szczególnie, że przepływy liquidu z tanka do komory spalania są dosyć małe by zapobiec ewentualnym nadmiarom w komorze spalania.

Oddawanie smaku jest na ogromnie wysokim poziomie! Jest zdecydowanie lepszy od pierwszej swojej wersji! Chociaż z deserami zdecydowanie lepiej niż z owocami, bo nie podbija słodyczy. Możecie delektować się każdym smakiem liquidu, a nie cukru z aromatem. Świetnie sprawdza się nawet przy 50-65W. Zatem jeżeli wymagacie dużej chmurki od małej grzałki, to on da Wam taką możliwość.

Protip: Na początku może „strzelać kometami”, wtedy mocno należy go przedmuchać podczas wciśniętego przycisku fire. To bolączka każdego RTA którego komin jest w ten sposób skonstruowany.

Jeżeli chodzi o zawartość zestawów to typowa dla Vandy Vape. Mamy miliard uszczelek, przejściówkę na ustnik 510, imbus, zapasowe śrubki, drugi pyrex, certyfikat jakości, instrukcje w wielu językach (także po polsku), schodki do docinania grzałki, sam parownik oczywiście i… seryjna grzałka… To czysty sabotaż ze strony producenta. Nie wierze że ktokolwiek, jakkolwiek chciałby używać w tym parowniku tego pomiotu szatana. Nie dość, że trzeba jej dać jakieś 50W by łaskawie pojawiła się chmurka, to jeszcze ilość „komet” na sekundę można porównać do ilości kropel wody z myjki parowej. Przez parę godzin poparzony mój pyszczek nie był zadowolony. Wiele prób z różną watą, innymi typami układania itp. TOTALNIE NIC nie przyniosło efektu. Więc jeżeli macie pomysł „włożyć grzałkę od producenta bo przecież na pewno jest dobra” – NIGDY TEGO NIE RÓBCIE.

Wersje kolorystyczne

Jest aż 6 wersji kolorystycznych, dlatego każdy znajdzie coś dla siebie. Dla mnie klasyczny srebrny pasuje do wszystkiego, zatem i jego zakupiłem.

Podsumowanie

Ten parownik jest świetny. Trudność budowania raczej na poziomie 3/5 więc każdy średnio zaawansowany użytkownik sobie poradzi. Smak jest zwyczajnie genialny, chmurka jest gęsta i przyjemna. Jedyną wadą, choć dla wielu zaletą, to górny przepływ powietrza. Generuje to znany efekt dodatkowego oporu przy zaciąganiu, ale da się to przeżyć. Cena jest w przedziale średnim, około 150zł obecnie na polskim rynku. Ja bez wahania wydałem tyle i mogę szczerze powiedzieć, że nie żałuje.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here