Aspire Zelos X jest w moim posiadaniu od prawie dwóch tygodni i poniżej podzielę się z Wami moimi przemyśleniami. Nie ukrywam, że jest to jeden z moich ulubionych producentów, bo produkty przez nich tworzone są z reguł solidne i dobrze wykonane. Czy tak będzie i tym razem?
Jeżeli jesteście ciekawi jego danych technicznych, znajdziecie je tutaj.
Budowa
Aspire Zelos X jest lekki, kompaktowy i dobrze zbudowany. Wiem że się powtarzam, ale w mojej kolekcji większość zasilań taka będzie, bo cenie sobie te trzy cechy. W dotyku bardzo przypomina mi model Hellvape Arez 120 TC, którego używam regularnie z większymi parownikami.
Akumulator 18650 umieszczamy od spodu i zabezpieczony jest zakrętką. Część osób nie lubi tego rozwiązania, ale ja jestem jego fanem, bo jest praktycznie bezawaryjne.
Elektronika
Aspire Zelos X ma bardzo dobre zarządzanie energią, ale nie znalazłem jeszcze urządzenia od tego producenta, które miałoby z tym problemy.
Napięcie podawane na grzałkę jest wyjątkowo dokładne. Organoleptycznie oceniłbym, że jest wręcz idealne. Porównywałem z zasilaniami na elektronice DNA i nie widziałem żadnych odchyłów.
Jedyną rzeczą, której brakuje mi do pełni szczęścia jest czarno-biały wyświetlacz. Nie jestem fanem kolorowych, może kiedyś się to zmieni.
Podsumowanie
Aspire Zelos X to klasa sama w sobie. Planuję go zostawić w mojej kolekcji na stałe, bo odpowiada mi w nim dosłownie wszystko (poza kolorami na wyświetlaczu, ale jestem to w stanie przeżyć). Jest lekki i kompaktowy; spodnie nie spadają, a w marynarce jest praktycznie niewidoczny. Wykonanie oceniłbym na podobnym poziomie jak to, z serii Prestige, czyli nie ma się do czego przyczepić. Żeby nie było tak kolorowo, nie zmieścicie tutaj dużych parowników; średnia 24 mm to rozmiar maksymalny.
Gdyby nie przemawiał do Was wymienny akumulator, to istnieje jego bliźniak, z wbudowaną baterią- Aspire Zelos 3 i znajdziecie tutaj.
Więcej informacji o Aspire Zelos X znajdziecie tutaj.