Uwell tworząc pierwszą wersje Caliburn’a postarał się i dobrze im to wyszło. Tym razem trafił na warsztat ulepszeń, dzięki czemu powstaje Caliburn G. Czym się charakteryzuje? W sumie to przyjemniejszym działaniem, ulepszonym zespołem grzewczym oraz nowym typem przelotu powietrza.
Specyfikacja:
Materiał wykonania: Aluminium + PCTG
Wymiary: 22.5 x 12.6 x 108.3 mm
Waga: 60g
Pojemność baterii: 690 mAh
Pojemność liquidu: 2ml
Maksymalna moc: 18W
Grzałka dedykowana: 0.8 Ohm Mesh
Kolorystyka
Mamy aż 6 kolorów takich jak: szary, różowy brąz, czarny, niebieski, czerwony i podbijacz mojego serca czyli zielony. O ile nie jestem fanem zielonego, to w tym wypadku wygląda on tak świetnie, że aż mnie zauroczył. Przy sześciu dostępnych kolorach, każdy znajdzie coś dla siebie.
Budowa
Jak przystalo na POD’a, budowa jest banalnie prosta. Mamy całe body z przyciskiem, wskaźnikiem LED i portem ładowania. Kardridż ma grzałkę wsuwaną od spodu jak kapsułkę oraz ściągany ustnik.
Budowa kardridża
Ustnik jest odczepiany by z łatwością można było go od wierzchu napełnić, bez potrzeby zdejmowania z urządzenia całości. 2ml pojemności to maksymalna pojemność w TPD, a jednocześnie wystarczająca dla poda.
2 rodzaje przelotu powietrza, mamy typowy MTL oraz RDL. Wystarczy obrócić kardridż o 180 stopni
Grzałka wrzucana kapsułkowo to duże ułatwienie dla użytkownika. Nie stwarza to praktycznie żadnej trudności wśród początkujących.
Port ładowania
Na szczęście mamy już port USB Typu C, zatem o kompatybilność kabli nie musicie się martwić.
Auto zaciąganie
Caliburn G to o tyle przyjemne urządzenie, że możecie palić jak chcecie. Chcecie z przyciskiem? działa! Chcecie bez przycisku? też działa! Zatem dostosuje się do waszych potrzeb, chęci, czy zwyczajnych kaprysów!
Cena
Około 28$ to nie najtańsze urządzenie tego typu, ale znając jakość firmy Uwell, nie uważam by to była przesadzona cena. Stosunek cena/jakość jak najbardziej jest tu korzystny.