SX mini X Class – ponad 3 miesiące w użytku

0
976

Moją pierwszą recenzje tego sprzętu możecie przeczytać o tutaj. Ta recenzja jest po ponad 3ch miesiącach użytkowania, katowania, tyrania i wszystko co najgorsze można robić z zasilaniem.

Zacznijmy od tego, że to zasilanie było moim „wołem roboczym”, czyli totalnie wszędzie ze mną był, wszystkie sety w innych sprzętach też były budowane na nim (większość mojego sprzętu to drewna, nie mogę sobie pozwolić w nich na wysokie temperatury).

Zacznijmy od początku

Moim planem było pobawić się tym, po czym sprzedać. Jak zweryfikowało życie to naszą relacje można opisać memem w stylu „Mój ojciec nie chce psa i mój ojciec po tygodniu z psem”. Nie chciałem YiHi, nie chciałem wielkiego kloca, a co dopiero dwu akumulatorowego zasilania. A jednak ciągle go mam. Dlaczego? Bo jest świetny.

Ekran

To chyba najlepsza i najbardziej denerwująca rzecz w jednym. Obsługa Yihi w końcu jest instynktowna, już nie trzeba patrzyć co drugi dzień w instrukcje, parę podstawowych ruchów i już wszystko znajdziemy. Problem pojawia się gdy się ma grube palce jak moje. Trafienie ustawienia podawania liquidu to jak gra w „operację” za pomocą klucza nasadowego. Na szczęście posiadam rysik do telefonu i tym jak trafić nie mogę to sobie pomagam. Reszta poza ekranem głównym już działa bez problemu, lecz też nie błyskawicznie. Z resztą nie spodziewajcie się mocy obliczeniowej smartfona w swoim boxie.

Precyzja podawania mocy

To rzecz w której w końcu się dogadaliśmy. YiHi nie umożliwia blokowania oporności co często jest denerwujące i potrafi zrobić bucha o za dużej mocy. Natomiast tryby SXi – Q które są w pełni do dyspozycji użytkownika dały mi tak duże pole do popisu, że polubiliśmy się w bardzo mocnym stopniu. Standardowe tryby dalej zalecam raczej pod grzałki z większą bezwładnością. 

Butelka

Próbowałem nastawić się na sposób rekomendowany przez producenta do napełniania, jest tak nie udany, że nawet gdy opanowałem wyciąganie tej cholernej zaślepki, to wkładając ją zwyczajnie dziurką wylewa się liquid. Dobrze, że nabrałem wprawy w napełnianiu nie tą dziurką co powinno być. Próbowałem też opcji ze specjalną przejściówką i opcją automatycznego squonkowania wstecz. Niestety na marne, pompka jest za małej mocy by przezwyciężyć podciśnienie.

Pompka

Mistyczny mechanizm którego działania nie pojmuje, ma lepsze i gorsze dni. Regulacja czasami wystarcza na tydzień, czasami muszę zmieniać 3 razy dziennie ustawienia by to dobrze ustawić. Niestety okazuje się, że przy dużych atomizerach i wysokich mocach pokroju 150W najczęściej automatyczne squonkowanie nawet na maksymalnym zakresie jest niewystarczające i trzeba dopełnić opcją manualną rynnę na liquid.

Wytrzymałość

To największa zaleta tej całości. Jak mówiłem na początku, nie był oszczędzany. Latał po aucie, spadł z dachu auta(zapomniałem o nim i odjechałem, dopiero jak uderzenie usłyszałem to się zorientowałem), wypadł mi raz z plecaka, raz z kieszeni, za każdym razem na beton, asfalt lub płyty chodnikowe. Co zabawne, nie ma na nim ani rysy. Żadnego śladu, ubicia, ani pęknięcia na butelce. Za każdym razem musiałem szukać gdzie tym razem wystrzeliło butelkę, ale zawsze był cały. Na ekranie też ni śladu. Nigdy nie przemęczałem tak bardzo żadnego zasilania jak to (pomijając testy aegisa).

Podsumowanie

Ten sprzęt ma swoje wady i zalety. Jest wytrzymały, wygodny, nie zżera prądu w niewyjaśniony sposób, ale jest wielkim i ciężkim klocem którego ustawienia zajmują trochę czasu. Jeżeli mam być szczery, to mimo jego wad, zostaje on ze mną i szybko się z nim nie rozstanę. Nie boje się o niego, nie muszę zachowywać jak z jajkiem „bo drogi”. Więc jestem zadowolony z zakupu, nie żałuję.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here