Parę dni temu pisaliśmy wam o Nevoksie Feelin X, który wśród swoich konkurentów wyróżniał się głównie wbudowanym akumulatorem. Natomiast dzisiaj skupimy się na jego lepszej wersji, czyli Nevoks Feelin XR Pro. Czy producent dobrze zrobił, tworząc ulepszoną wersję urządzenia? Sprawdźmy to!
Jeśli chodzi o konstrukcję urządzenia, to producent zdecydował się na jeszcze większą pojemność baterii, czyli 2500mAh, który według producenta posiada szybkie ładowanie. Wizualnie sprzęt niewiele różni się od swojego poprzednika. Wbudowany, prawie 1″ ekran TFT ma bardziej kwadratową powierzchnię niż jego słabszy odpowiednik, co sprawia, że urządzenie, przynajmniej w moich oczach jest przyjemniejsze wizualnie. Nevoks, w wersji PRO, zdecydował się na odrobinę większą, maksymalną moc, bo aż 60Wat, co w urządzeniu takiej wielkości jest zupełnie wystarczające, a też nie jestem przekonany, że będzie można w pełni wykorzystać. Poza wcześniej wspomnianym ekranem, urządzenie na bocznym panelu posiada oczywiście regulowany przepływ powietrza i gniazdo USB-C. Odnośnie gniazda ładowania warto wspomnieć, że to daje duży komfort podczas np. Ładowania urządzenia, dzięki czemu stabilnie można go postawić na płaskiej powierzchni.
Urządzenie jest kompatybilne z zabudowanymi wkładami z Nevoksa X, aczkolwiek samo urządzenie jest z kartridżem na wymienne zespoły grzewcze. Jeśli chodzi o grzałki, producent przygotował ich aż 5 rodzai: 1.0Ohm, 0.8Ohm, 0.6Ohm, 0.4Ohm i 0.3Ohm. Zabudowane wkłady są zalewane od dołu, co może powodować mały dyskomfort i skraplający się liquid, a wkłady na grzałki zalewane są od bocznej uszczelki, co daje już zdecydowanie większą wygodę.
Nevoks przewidział wiele wersji kolorystycznych, które na pewno znajdą swoich odbiorców. Od kobiecego, pastelowego różu, do dobrze widocznej z daleka oliwkowej zieleni
Podsumowując, Nevoks Feelin XR Pro na pewno nie będzie żadną rewolucją, a myślę, że rozwinięciem wcześniejszego pomysłu. Pod wydaje się być bardzo podobny do urządzeń z serii od Voopoo. Firma chciała połączyć komfort i wygodę, z eleganckim wyglądem co dało dość ciekawy efekt. Czy warto? Sami musicie sobie odpowiedzieć na to pytanie, choć przypuszczam, że na rynku znajdzie się więcej ciekawszych urządzeń.